Gdy daty 4 czerwca 2008 roku bardzo źle się czułam i jechałam na zajęcia to w autobusie rano około godziny między 6:30 a 7 rano przygrywał mi utwór autorstwa Brodki-Miał być ślub. Ale ja ślubów nienawidzę i wolę od bib pogrzeby czy stypy. Bo wtedy człowiek przeżył już swoje życie i dawał znać dla przyszłych pokoleń, że i nas kiedyś spotka jego los. Czasem sobie myślałam,że "co by było gdyby mnie nie było???". Ano nic-świat by istniał dalej ale ja jestem i muszę przeżyć to życie w ten sposób aby niczego nie żałować.
Żałować? Ale ja należę do postaci negatywnie ocenianych jak i nikt albo bardzo mało osób mnie lubi więc ludzie chyba gdy mnie zabraknie to nie będą mnie żałować ale ja sama będę siebie żałowała bo w gruncie rzeczy każdemu na własnym życiu zależy. Ale idąc do sedna-dziś równe 8 lat temu miał być proces a nie ślub. Proces ten odbywał się podczas mojego pobytu w ZK jak i miał decydować o tym czy wyjdę czy nie wyjdę... W ostateczności wyszłam dopiero 20 października ale po ZK pozostały ślady nie tylko w papierach ale i na duszy mojej i w życiorysie a także i w bloggosferze o czym świadczą te oto posty na blogu jaki też założyłam będąc w ZK:
https://socjologia.blogspot.com/2015/10/
Nie pisałam wtedy wprost o co mi się rozchodziło. O to,że jak już bym wyszła na wolność to już nie będą prowadzone rekrutacje na studiach. Na żadnych studiach już wtedy bo wyszłam ostatecznie 20 października 2015 a to co pozostało mi w duszy i na duszy to właśnie piętno ZK...Wiele razy odrzucano mnie z powodu mojego bycia w Zaczarowanej Krainie. Wiele razy obawiano się mnie, że nie wazn ejak bardzo będę dążyła do bycia czystą to i tak w oczach innych znajdą się moje brudy jakie mi wynajdą i będą je wypierać publicznie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz