To już pewne-opuszczam Nadodrze na zawsze. Nadodrze przypomina mi jak i zna moją przeszłość. Przeszłość, którą warto jest ukryć. I pomyśleć,że kiedyś z tym mijescem wiązałam wiele swoich przeżyć, lękó,że je opuszczę czy obaw, czy ono mnie zaakceptuje czy pokocha... Nie warto jest tam wracać-po porstu znalazłam nowe i inne miejsce, w jakim chcę być. Niechaj moim drogowskazem będą gwiazdy-tak jak podczas trwania mojego porcesu z grudnia 2009. Niechaj one zaprowadzą mnie na dobrą drogę...
Jest mi smutno bo przypomniało mi się jak byłam w ZK. Ten czas może i szybko leci w juz prawie 6 i pół roku mija od tej chwili kiedy tam byłam jak i czas ten wcale nie zabliźnia ran a jeszcze sypie na nie soli aby bolało jaknajbardziej... Kiedyś, jeszcze te 6 lat temu to były inne czasy. Inni ludzie, nie to co teraz. I na dodatek człowiekowi lat przybywa a los nie staje się przez nasze doświadczenia łaskawszy.
Gdyby tak wybrać się do bagażowni i zobaczyć ile bagaży ona pomieści oraz jak ciężkie bagaże w ludzie w podróż swego życia zabierają to naprawdę byłby mi cięzko w to uwierzyć,że nikt nie udźwignął tyle co ja dźwigam na codzień. A może to i dobrze bo lepsze to niżbym miała dźwigać np przez 9 miesięcy w pippie śmierdzącego jak świnia bachora. A propo bachorów to matka-własa matka wyzywa mnie od "bachorów" no to ja jej mówię,że "bachory są chociaż niewinne" a nie to co ja-10 procesów karmnych na karku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz