Dla mojej matki,która była sierotką i nie miała wzorca matki-mając tylko macochę i ojca,którzy się nad nią znęcali przekazuje mi dokładnie ten sam wzorzec działania jak "zachowywać się w domu". Może i nie jestem idealna ale prawdziwa matka nigdy nie wyzywała by swojej córki-przejęła ona wzorzec swojej macocy,która dokładnie tak samo ją traktowała. Dla mojej matki to wciąż temat tabu,że ja byłam w ZK. Nie takiej przyszłości, cóż-nie oszukujemy się, nie takiej przyszłości chciałaby matka dla swej córki. Wstydzi się mnie jak i nie rozumie wogóle faktu tego,że np koleżanki z celi to też były zwykłe i normalne kobiety,które także miały swoją godność jak i odmienną osobowość.
Dla mojej matki tematem tabu nawet było kto jej odebrał cnotę a odemnie oczekiwała tego abym ja zawsze była z nią szczera czy się do niej zwracała o pomoc czy radę jak tylko taka potrzeba zajdzie. No to ja jej daty 15.08.2004 roku oznajmiłam jak to odemnie nigdy wnuków nie doczeka oraz jak to czuję się jak mężczyzna a ona to odczytała jako moją fanaberię i uderzyła mnie torebkę w mój nos łamiąc mi go tak,że źle się zrosnął jak i do dziś mam jedną dziurkę z nosa większą a drugą mniejszą.
Nie wybaczę jej tego,że mnie oszpeciła nigdy. Niech żyje i umiera ze świadomością tego,że nie raz wyrządzała mi krzywdę czy to swoim zachowaniem czy to swoimi docinkami. Moja matka zachowuje się jakby wszystko jej się od życia należało bo w dzieciństwie zaznała biedy jak i upokorzenia. Nie raz w moich postach żalę się na swoją rypaną matkę jak i po prostu pragnę się pożalić. Na swój los...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz